• Katyń... ocalić od zapomnienia


        • Logo akcji sadzenia dębów dla pomordowanych na Wschodzie"Katyń... ocalić od zapomnienia" to program edukacyjny przygotowany przez Stowarzyszenie Parafiada, mający na celu uczczenie zamordowanych Polaków w Katyniu, Charkowie, Miednoje i innych miejscach kaźni na Wschodzie.

          Nasza szkoła przystąpiła do tego projektu. Polega on na posadzeniu w całej Polsce 21 473 dębów upamiętniających ofiray zbrodni katyńskiej. Chcielibyśmy na terenie naszej gminy posadzić jak najwięcej takich drzew, dlatego szukamy osób związanych z naszym terenem, które znalazły się na Liście Katyńskiej. Do tej pory udało się nam ustalić dwa nazwiska: Jan Antoni Stach i Piotr Starsiak. O Janie Antonim Stachu przygotowaliśmy album informacyjny.

          19 maja 2009 roku w Zespole Szkół w Łapanowie miał miejsce wojewódzki finał programu "Moja Mała Ojczyzna" zorganizowanego przez Stowarzyszenie Parafiada. W uroczystości podsumowującej wzięła udział dwuosobowa reprezentacja naszej szkoły z panią dyrektor Wandą Chochlińką, która uczestniczyła w pierwszym etapie tego konkursu. Polegał on na przygotowaniu biografii osoby pochodzącej z najbliższego środowiska, która zginęła w Katyniu, Miednoje lub Charkowie. Nasza szkoła przygotowała album o majorze Janie Antonim Stachu. Za ten album otrzymaliśmy 23,17 punktów na 25 możliwych do zdobycia, co dało nam 9 miejsce wśród 146 szkół. W drugim etapie konkursu, w którym należało wykonać prezentację multimedialną na temat ofiary Katynia nasza szkoła (z przyczyn niezależnych od nas) nie wzięła udziału.
          Uczestnictwo w podsumowaniu tego programu dostarczyło nam wielu wrażeń i pozwoliło na pogłębienie wiedzy o tym trudnym okresie naszej historii. Mieliśmy okazję obserwować ceremoniał odsłonięcia obeliska z tablicą pamiątkową poświęconą ks. mjr Janowi Leonowi Ziółkowskiemu - kapelanowi Wojska Polskiego zamordowanemu w Katyniu. Tutaj możesz zobaczyć
          zdjęcia z tej uroczystości.
           

          W drugim etapie programu posadziliśmy poznanym ofiarom upamiętniające drzewa.

          Dęby Pamięci na Jastrząbce

          W dniu 21 kwietnia 2010 roku w związku z 70. rocznicą Zbrodni Katyńskiej (13 kwietnia) cała szkoła uczestniczyła w uroczystości posadzenia Dębów Pamięci w okolicy cmentarza wojennego na Jastrząbce. Uroczystość ta jest częścią ogólnopolskiej akcji "Katyń... - ocalić od zapomnienia" przygotowanej i prowadzonej przez Stowarzyszenie Parafiada. Program polega na posadzeniu 21 857 dębów dla ofiar zbrodni stalinowskiej pochowanych w Katyniu, Miednoje, Charkowie. Jedna ofiara - jeden dąb. My posadziliśmy 2 dęby upamiętniające dwie ofiary związane z naszą gminą. Są to mjr Jan Antoni Stach (pochodzący z Ujanowic, brat ks. prof. Piotra Stacha) i asp. PP Piotr Starsiak (urodzony w Toni Małej a pełniący funkcję posterunkowego w Ujanowicch w okresie mię dzywojennym). Obydwaj zamordowani zostali strzałem w tył głowy w podziemiach budynku NKWD w Twerze w kwietniu 1940 roku i są pochowani w zbiorowych mogiłach w Miednoje. Na miejse poadzenia dla nich Dębów Pamięci wybraliśmy cmentarz na Jastrząbce, który jest lokalnym miejscem Pamięci Narodowej. Drzewa posadzili: pani Teresa Bukowiec - córka asp. Potr Starsiaka i ks. Józef Trela. Zobacz galerię zdjęć

           

           

          Prezentujemy postać Jana Antoniego Stacha - jedynej osoby urodzonej na terenie dzisiejszej gminy Laskowa, dokładnie w Ujanowicach, która znalazła się na Liście Zbrodni Katyńskiej. Polecamy też obejrzenie galerii zdjęć: Jan Antoni Stach 

          mjr. Jan Antoni Stach

          1891 – 1940

          Ujanowice – Twer/Miednoje

           

          Mjr Jan Antoni Stach (awansowany w listopadzie 2008 roku przez Prezydenta RP pośmiertnie na stopień majora) to jedyna osoba urodzona na terenie dzisiejszej gminy Laskowa, której nazwisko figuruje na liście zbrodni katyńskiej.

          Pochodził z Ujanowic, ale większość swojego życia spędził poza rodzinną miejscowością. Niewiele pamiątek po nim pozostało. Główną przyczyną jest to, że Jan Antoni nie założył rodziny, podobnie jak jego dwie siostry: starsza Anna i młodsza Kinga, które były niezamężne. Spośród dwóch braci jeden – Piotr został księdzem, drugi - o imieniu Jan – wprawdzie ożenił się lecz nie miał potomstwa. Zachowane informacje o Janie Antonim pochodzą głównie ze wspomnień, które pisał będąc na emeryturze jego brat ks. prof. Piotr Stach. Posiadał on też kilka zdjęć Antoniego. Również siostra Kinga, z zawodu nauczycielka, z zamiłowaniem pisała wspomnienia, zbierała pamiątki. Niestety po jej śmierci (a zmarła jako ostatnia z rodzeństwa) zgromadzone dokumenty w większości uległy zniszczeniu.  

          Jan Antoni we wspomnieniach najczęściej występuje pod imieniem Antek, gdyż jego starszy brat miał również na imię Jan, więc aby ich nie mylono używano jego drugiego imienia.

          Dzieciństwo i młodość Jana Antoniego Stacha

                      Jan Antoni urodził się 25 maja 1891 roku w Ujanowicach jako czwarte z kolei spośród pięciorga dzieci Józefa i Małgorzaty Stachów. Jego rodzina utrzymywała się z niewielkiego gospodarstwa rolnego, zatem warunki życia były bardzo skromne. Mimo to rodzice Antoniego dokładali wszelkich starań aby ich dzieci, wykazujące duże zdolności i chętnie się uczące mogły zdobyć jak najlepsze wykształcenie.

          Tak więc jego starszy brat Piotr ukończył seminarium w Tarnowie i został księdzem. W Rzymie odbył studia biblijne a następnie w 1917 r. otrzymał doktorat na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Po uzyskaniu doktoratu pracował we Lwowie na Uniwersytecie Jana Kazimierza, gdzie przez szereg lat był Dziekanem Wydziału Teologicznego a od 1938 roku Prorektorem tegoż Uniwersytetu. Najstarszy z braci Jan nie mógł z powodu ubóstwa swojej rodziny uczyć się w gimnazjum, czego bardzo pragnął. Jako dorosły już mężczyzna ukończył kursy pisarskie i został kierownikiem poczty w Ujanowicach, którą prowadził we własnym domu aż do śmierci w 1942 roku. Najmłodsza siostra Kinga ukończyła seminarium nauczycielskie w Tarnowie i została nauczycielką.

          Antoni o pięć lat młodszy od swego sławnego brata ks. prof. Piotra, do szkoły powszechnej uczęszczał w Ujanowicach. W roku szkolnym 1902/03 rozpoczął naukę w drugim gimnazjum w Nowym Sączu. Niewiele mamy informacji o jego pobycie w sądeckiej szkole. Wiadomo, że mieszkał na stancji, początkowo ze swym bratem Piotrem. Maturę zdał w roku 1910 (miał wówczas 19 lat).

          Po złożeniu egzaminu dojrzałości poszedł w ślad za swym bratem Piotrem do seminarium w Tarnowie, którego jednak nie ukończył. Po pierwszym roku teologii został wydalony z Seminarium z powodu (jak wspomina jego brat Piotr) zbyt śmiałych poglądów, poddawania krytyce wad zarówno profesorów jak i kleryków.

          Nie wiemy dokładnie kiedy Jan Antoni rozpoczął studia na Uniwersytecie Krakowskim; wiadomo natomiast, że w 1921 roku uzyskał doktorat z prawa na tejże uczelni, mając wówczas 30 lat.

           

          Kariera wojskowa i poszukiwanie właściwej drogi życia

                      Gdy w 1914 roku wybuchła pierwsza wojna światowa Jan Antoni mając 23 lata został powołany do wojska austriackiego. Pełnił w nim funkcję sanitariusza, najpierw w Jarosławiu a następnie na froncie włoskim.

          Po zakończeniu wojny i odzyskaniu przez Polskę niepodległości Antoni za namową brata wstąpił w 1918 roku do wojska polskiego, gdzie zdobył najpierw stopień podporucznika a następnie kapitana. Jako człowiek a zarazem i jako żołnierz odznaczał się ogromną uczciwością i sprzeciwiał się ostro złodziejskim manipulacjom wśród niektórych oficerów, toteż chciano się go z wojska pozbyć.

          W sierpniu 1920 roku podczas najazdu bolszewików na Polskę Antoni pracował w Poznaniu jako podporucznik intendent w Komisji Zakupów.

                      W latach 1921 – 22 próbował ponownie szczęścia w seminarium, tym razem we Lwowie. Jednak po dwóch latach studiowania teologii znów musiał opuścić seminarium. Ks. dr Piotr Stach tak wspomina te wydarzenia:

          „Mój brat, jako doktor praw, miał wielkie ambicje i pretensje wobec księży przełożonych i kolegów – odczuwał boleśnie to, że księża przełożeni (...) z rozmysłu, dla ćwiczenia go w pokorze, do której nie miał najmniejszego pociągu i zamiłowania, nie tytułowali go doktorem; nie znosił on także lizuństwa i przypochlebiania się niektórych jego kolegów księdzu Biskupowi (...) i z tego głównie powodu nie mógł się przystosować do warunków panujących w seminarium lwowskim. Nauka na drugim roku teologii (...) szła mu bardzo dobrze – pod koniec roku szkolnego otrzymał tonsurę (...)”.

          Jak widać z tych wspomnień, Jan Antoni inteligencją i rozumem wyprzedzał swoją epokę; brak pokory i podporządkowania były głównymi jego wadami, do których szacowny brat ks. dr Piotr dorzuca jeszcze przewrażliwienie, nerwowość i nadmierny idealizm.

                      Antoni po opuszczeniu seminarium lwowskiego skończył prywatnie teologię we Lwowie

          i uczęszczał także na wydział humanistyczny. Próbował jeszcze studiować w seminarium

          w Warszawie i Wilnie (gdzie nie został przyjęty) oraz w Łodzi (1926 r.) skąd wkrótce wystąpił bo „nie mógł się pogodzić z tamtejszą miernotą profesorów teologii” (ks. dr P. Stach).

           

           

                      Zrezygnowawszy zatem definitywnie z zamiarów zostania księdzem Antoni wystarał się w 1927 roku o posadę w Sądzie Wojskowym w Krakowie.

          Następnie przeniósł się do Brześcia nad Bugiem, gdzie we wrześniu 1931 roku odwiedził go jego brat Piotr. Z tej posady został jednak zwolniony (brak dokumentów na temat powodów tego zwolnienia; przypuszczać można, że Antoni mógł krytykować wady, błędy czy może nieuczciwość przełożonych).  Potem rozpoczął pracę w sądzie cywilnym w Sokalu, Rawie Ruskiej, Brzozowie a od około 1934 roku w Drohobyczu.

           

           

          Drohobycz – misto, w którym Antoni pracował kilka lat, i które było ostatnim znanym rodzinie miejscem jego pobytu – w okresie międzywojennym znakomicie się rozwijało. Motorem napędowym było odkrycie ropy naftowej w pobliskim Borysławiu; jej wydobycie przyciągnęło wielu inwestorów, spowodowało ożywienie gospodarcze, znaczny wzrost zaludnienia w pobliskich miastach. Tam właśnie Antoni spędził ostatnie lata życia (dziś Drohobycz leży na Ukrainie).

           

                      Pracując na kresach wschodnich Jan Antoni odwiedzał Kraków i zapewne rodzinne strony o czym świadczą zdjęcia wykonane na krakowskich ulicach. W 1937 pomagał w budowie kopca Piłsudskiego w Krakowie.

           

          15 października 1939 roku został wzięty do niewoli przez Armię Czerwoną i uwięziony w obozie w Ostaszkowie. Stamtąd pisał raz czy dwa razy do Drohobycza do zaprzyjaźnionej rodziny Mociwojewskich: (tekst z jedynej zachowanej kartki pocztowej Antoniego)

          Kochani!

                      Zdrowie moje jak zwykle, ale spodziewam się, że przetrzymam i zobaczymy się. Pisałem kartkę do Stockiej. Żałuję,  że posłuchałem jej w sprawie kultury. - Co nowego u Was? Co porabiają sąsiedzi, koledzy, Zabaszewscy byli współlokatorzy, Biluchowski, Picukowicz. Zimoń pozdrawia bratową.- Czy Rontes dostarczyl drewno za otrzymane 54 zł. Czy brat odebrał słoninę. Proszę przypomnieć krawcowi (...) Dependarce aby mi zrobił ubranie za otrzymane ode mnie 130 zł. Może by zaryzykować wysyłkę 100 rubli, pary zimowej  bielizny, 2 pary zimowych skarpetek, 2 ręczników dużych, onucek, szalika, pasty do obuwia, zębów i z płótna plecak, nożyk, chlebak i konserw (...) . Nie wiem czy brat wyjechał, nie pisze. Prosiłem profesora Grabskiego aby go pozdrowił. Pozdrawiam i całuję serdecznie.

                                                                                                                             Antek Stach

           

           

          Od roku 1940 wszelki ślad po nim zaginął.

          Młodsza siostra Jana Antoniego Kinga, z zawodu nauczycielka pracując w latach 1925 – 1945 na posadach w obrębie Kuratorium Lwowskiego rozpoczęła poszukiwania brata jeszcze podczas trwającej wojny. W tym czasie przebywała na placówce w Trzcińcu koło Mościsk, więc od Drohobycza dzieliło ją około 50 km. Odwiedzała Drohobycz (być może kilkakrotnie) chcąc ustalić los brata; jednakże w tym czasie było to niemożliwe. Udało jej się zdobyć kartkę napisaną z miejsca przetrzymywania tj. z Ostaszkowa.

                      Po wojnie Kinga zwracała się z pismami do władz prosząc o jakieś informacje o zaginionym bracie. Do końca swego życia tj. do 1977 roku nie udało jej się zdobyć żadnych wiadomości. Jeszcze w latach pięćdziesiątych zarówno Kinga jak i ks. Piotr łudzili się, że ich brat może żyje gdzieś w głębi Syberii. Ks. prof. Piotr Stach pisze o tym w swoich wspomnieniach; przyznaje, że w trakcie poszukiwań uciekał się nawet do metod bardzo niekonwencjonalnych. Mianowicie poprosił dyrektora Lankiewicza, znajomego profesora gimnazjum w Tarnowie, który podobno potrafił z fotografii „wybadać” czy ktoś żyje czy już nie, aby ten obejrzał zdjęcie Jana Antoniego i powiedział, czy jest on jeszcze wśród żywych. Profesor oglądał przesłaną listem fotografię i stwierdził z całą pewnością, że Antek żyje. Utwierdziło to rodzinę w przekonaniu, że ich brat jest gdzieś w głębi Rosji i po prostu nie może stamtąd powrócić.

          Ale dziekan dekanatu ujanowickiego ks. Bernardyn Dziedziak domyślał się losu zaginionego parafianina. W księdze rodzin przy nazwisku Jana Antoniego postawił krzyżyk, a na marginesie napisał „Katyń”.

           

           

          Na opublikowanej przez rząd rosyjski w latach dziewięćdziesiątych liście katyńskiej nazwisko Jana Antoniego Stacha pojawiło się. Z Ostaszkowa został on przewieziony z przeszło 6 tysiącami innych uwięzionych Polaków do Tweru, gdzie  w podziemiach gmachu NKWD z rozkazu Stalina wszyscy zostali rozstrzelani. Antoni pochowany jest w zbiorowej mogile w Miednoje.

           

           

          Mjr. Jan Antoni Stach został pośmiertnie awansowany na wyższy stopień wojskowy tj. na stopień majora. Jego nazwisko znajduje się na liście (str. 58) w pozycji 1929